Kiedy proponujecie dzieciom jedzenie? Czy macie stałe pory posiłków czy może dajecie dziecku co chwila małe co nieco?
Przypuszczam, że te mamy, które miały ustalony rytm karmienia piersią czy butelką, przy przechodzeniu na inne pokarmy po prostu trzymają się go. U mnie było (jest) inaczej. Pierś jest podawana na żądanie. Ale z jedzeniem pokarmów stałych jest przecież inaczej: każdy posiłek wymaga przygotowania, muszę więc się jakoś zorganizować. Problem w tym, ze zanim pojawił się Mały, ja też jadałam bardzo nieregularnie. Obiady bywały u nas i o 13-tej i o 21-ej. Wszystko zależało od mojej weny, bo lubiłam sobie pogotować długo i czasem potrzeba wyżycia się w kuchni była silniejsza niż głód ;) Jak to wszystko ogarnąć na nowo?
Pomogła mi okoliczność dodatkowa, zupełnie przeze mnie niezamierzona: przeszłam na dietę (leczniczą). I dieta moja wymusza na mnie regularność. Więc jem 5 posiłków dziennie i Mały ze mną (chyba, że któryś prześpi, bo śpi nadal bardzo nieregularnie ;)
Czy jednak tak małym dzieciom trzeba koniecznie narzucać stałe pory posiłków? Chyba są tu różne szkoły. Gill Rapley w swojej książce pisze, że nie ma takiej potrzeby, dopóki dziecko nie ukończy 18 miesięcy. Polecam rozdział o przekąskach na stronie 170, gdzie znajdziecie więcej wskazówek.
2 komentarze:
Są wahania ;) ... czasem obiad jest o trzynastej, czasem o czternastej...wszystko zależy od eli;)...zdarza się, że najzwyczajniej w świecie nie jest głodna, jeśli coś co zjadła na wcześniejszy posiłek zostało zjedzone "ponad normę".
U nas jest tak, że Mała śpi bardzo różnie. Czasem przesypia z godzinę w ciągu dnia, i to przy piersi, czasem zaś śpi prawie cały dzień. Mocno podejrzewam, że zależy to od pogody :)
Ale oznacza to również, że nie chodzimy spać i nie wstajemy wg zegarka, tylko wg naszych potrzeb. No i od tego, co tego dnia robimy (długi spacer, wizyta u koleżanki czy może raczej sprzątanie).
Śniadanie mamy zaś "zaraz" po wstaniu i kąpieli. "Zaraz" jest różne w zależności od pracochłonności zamierzonego posiłku :)
Obiad zaś czasowo waha się bardzo mocno, jest gdzieś pomiędzy 12:00 a 15:00. Kolacja o stałej porze, jak tylko Mąż wróci z pracy, czyli o 18:30.
I ja nie wiem, czy ja jestem jakaś dziwna, ale mnie te 3 posiłki (wcale nie jakieś ogromne!) w sumie wystarczają. Dodatkowe przekąski są raczej skromne: owoc, kawa z mlekiem, pestki, jogurt (a może w sumie przekąski takie być powinny?). Czym mogę, tym się z Małą dzielę - ale nie sądzę, by było jej to potrzebne na razie, skoro przekąsza maminym mlekiem.
Ale się rozpisałam :) Pozdrawiam!
Prześlij komentarz