wtorek, 31 maja 2011

pory posiłków

Kiedy proponujecie dzieciom jedzenie? Czy macie stałe pory posiłków czy może dajecie dziecku co chwila małe co nieco?
Przypuszczam, że te mamy, które miały ustalony rytm karmienia piersią czy butelką, przy przechodzeniu na inne pokarmy po prostu trzymają się go. U mnie było (jest) inaczej. Pierś jest podawana na żądanie. Ale z jedzeniem pokarmów stałych jest przecież inaczej: każdy posiłek wymaga przygotowania, muszę więc się jakoś zorganizować. Problem w tym, ze zanim pojawił się Mały, ja też jadałam bardzo nieregularnie. Obiady bywały u nas i o 13-tej i o 21-ej. Wszystko zależało od mojej weny, bo lubiłam sobie pogotować długo i czasem potrzeba wyżycia się w kuchni była silniejsza niż głód ;) Jak to wszystko ogarnąć na nowo?
Pomogła mi okoliczność dodatkowa, zupełnie przeze mnie niezamierzona: przeszłam na dietę (leczniczą). I dieta moja wymusza na mnie regularność. Więc jem 5 posiłków dziennie i Mały ze mną (chyba, że któryś prześpi, bo śpi nadal bardzo nieregularnie ;)
Czy jednak tak małym dzieciom trzeba koniecznie narzucać stałe pory posiłków? Chyba są tu różne szkoły. Gill Rapley w swojej książce pisze, że nie ma takiej potrzeby, dopóki dziecko nie ukończy 18 miesięcy. Polecam rozdział o przekąskach na stronie 170, gdzie znajdziecie więcej wskazówek.

szparagi na maśle z rukolą

Pisałam niedawno, że najlepsze są szparagi gotowane bez dodatków - i swojego zdania nie zmieniam. Ten przepis mnie jednak zaciekawił, bo nie smażyłam dotąd szparagów. Wyszły bardzo smaczne. Póki sezon szparagowy trwa, podaję przepis dla tych z Was, których nudzą gotowane warzywa:

Szparagi na maśle z rukolą

Obrać szparagi (ja użyłam białych i zielonych) i pokroić na 4-cm kawałki

Na rozgrzanej patelni
roztopić kawałek masła
wrzucić szparagi i smażyć około 10 minut (ja po chwili smażenia, dusiłam pod przykryciem),
posypać pieprzem
i solą
skropić cytryną (kilka kropli) lub posypać skórką z cytryny,
dodać pokrojoną rukolę i chwilę razem dusić.

sobota, 28 maja 2011

jajecznica z imbirem

To nieoczekiwane połączenie smaków nie jest rezultatem eksperymentów mojego Syna (a wiem, że dzieci potrafią zaskoczyć rodziców naprawdę ciekawymi rozwiązaniami kulinarnymi ;). Tym razem to ja otworzyłam się na nowe smaki, a jajecznica z imbirem jest przepisem z kuchni Pięciu Przemian, która ostatnio podbija moje serce. Przez żołądek oczywiście.
Dotąd Mały jadał jajka na twardo, zwłaszcza dobrze sprawdzały się jajka przepiórcze - dostawał połówkę i świetnie sobie z nią radził. Ale widzę, że jajecznica jest też bardzo "poręczna". A wersja z imbirem? Sami wypróbujcie:


Zdjęcie może niezbyt apetyczne - niestety brak czasu na stylizacje ;)


Jajecznica z rukolą i świeżymi ziołami
(z książki "Gotowanie według Pięciu Przemian")

(dla tych z Was, którzy nie zetknęli się z kuchnią Pięciu Przemian, ważna informacja: kolejność dodawania produktów ma znaczenie, proporcje - mniejsze)

Na gorącej patelni
stopić kawałek masła;
drobno posiekany (lub starty) imbir krótko podsmażyć;
wbić po jajku na osobę (ja dałam więcej),
posypać pieprzem, kolendrą,
solą
i siekaną pietruszką (natką),
domieszać drobno posiekane zioła (np. oregano, ale mogą być inne) oraz rukolę;
smażyć, aż jajka zaczną się ścinać (dla małego dziecka trzeba bardzo dobrze ściąć, żeby uniknąć salmonelli).

piątek, 27 maja 2011

niech żyje sezonowość ?

No właśnie: znak zapytania. Zawsze myślałam, ze to przednówek jest trudny, ale w tym roku to w maju najtrudniej mi robić zakupy jedzeniowe. Z każdej wyprawy na targ warzywny wracam rozczarowana. Może jestem bardziej wyczulona przez to, że mam dziecko? Warzywa zeszłoroczne są już często popleśniałe, wysuszone, albo inaczej zdegenerowane, a tak zwane nowalijki wydają mi się jakieś zanadto pryskane. I czekam, i czekam. Aż pojawią się młode marchewki, które nas nie zatrują i truskawki, które będą miały smak, bo dojrzeją na słońcu i bez pośpiechu. Wracam więc z targu z niczym. No, prawie z niczym. Kupuję szparagi. Szparagi uratowały tegoroczny maj. Jemy je właściwie na okrągło, aż zaczęłam podejrzewać, że uzależniają. I na szczęście Mały mój też je polubił. Idealne do rączki. Gotuję je w małej ilości wody bez soli (nie trzeba!). dla Synka odłamuję końcówkę z główką, która ma najwięcej smaku i z którą najłatwiej mu sobie poradzić, bo reszta szparaga jest nieco włóknista, mimo obrania ze skóry. Zawsze wybieram białe - uważam, że są smaczniejsze. I nie przejmuję się chwilową monotonnością diety - wiem, że szparagi zaraz się skończą!

środa, 25 maja 2011

sposób na mięso

Jedną z większych trudności miałam z podawaniem dziecku mięsa. U mnie w domu najczęściej mięso (i ryby też) są pieczone w piekarniku. Uważam, ze jest to forma przygotowania wymagająca najmniej zachodu i wysiłku z mojej strony, a przy tym zdrowa. Ale na początku Synek nie mógł przeżuwać włókiem mięsa, choćby było mięciutkie. Znalazłam na to sposób.
Niestety, potrzebne jest dodatkowe urządzenie. Nie jestem fanką gadżetów, uważam, że do jedzenia nie potrzeba niczego więcej niż rąk. Ale to urządzenie i tak stało w mojej kuchni i było używane codziennie. Wyciskarka do soków. Sprawdza się! Z upieczonego mięsa odkrajam porcję dla Małego i jeszcze ciepłą wrzucam do wyciskarki. Może to nie wygląda apetycznie, ale jest smaczne, ciepłe i łatwe do uchwycenia.

ryty przejścia

Pierwsze postrzyżyny Małego odbyły się całkiem przypadkiem - przy okazji moich postrzyżyn. Nie powstała, jak w dawnej Polsce fryzura od doniczki. Po prostu obcięliśmy w Degażerii kilka za długich kosmyków, które zawsze zlepione jedzeniem. Mały był chyba najmłodszym klientem Patryka, mimo, że dzieci nie są tam rzadkością.

Dlaczego piszę o rytach przejścia? Bo tego dnia akurat Mały "dojrzał" do przełomu jedzeniowego. Po raz pierwszy, całkowicie naturalnie i bez żadnych starań, jeden posiłek mleczny został wyparty na rzecz mięsa z kaszą i warzywami. Stało się!

poniedziałek, 23 maja 2011

o blw wiedzieć jeszcze więcej

Ruszyła akcja serwisu Dziecisawazne.pl i Wydawnictwa Mamania - Jak nie wychować niejadka.

http://dziecisawazne.pl/baby-led-weaning/

Zapraszam. Polecam.

Portal bliski memu sercu, bo o jedzeniu w wielu kwestiach się zgadzamy ;)

czwartek, 19 maja 2011

stół do renowacji i rzut oka pod stół

Makaron z sosem wybrudził nas wszystkich. Dlatego wolę jednak podawać klopsiki mięsne i osobno jakieś świderki. Mały świetnie już sobie z tym radzi. I ja też ;) Coraz lepsze robię. Przepis mam tutaj: klopsiki rodziny Soprano. Modyfikacje są nieskończone - ostatnio wstawiłam całość do piekarnika i zapiekałam przez godzinę.



... a stół jest do renowacji z powodu remontu, a nie blw ;)

środa, 4 maja 2011

fizjoterapeutka o BLW, cz. 4

I na koniec moich rozmów z panią Martą Ślifirską, parę słów o...

... BAŁAGANIE

ACH: Znam przypadek 3-latka, karmionego łyżeczką.
MŚ: Bywają i starsze dzieci karmione łyżeczką. Wynika to chyba głównie z tego, że rodzice nie chcą, żeby się dziecko ubrudziło, żeby ubrudziło wszystko dookoła. I to zachowanie czystości jest dla nich tak ważne, że karmią dziecko łyżeczką. Tylko należy zadać sobie pytanie: jak dziecko karmione łyżeczką ma nagle nauczyć się jeść czysto, za pomocą sztućców? Nie ma takiej możliwości. Dziecko musi ćwiczyć. I jedzenie ręką jest pierwszym etapem. Bo jest ćwiczeniem koordynacji między dłonią a ustami. Żeby donieść pokarm na przyrządzie jakim jest łyżeczka czy widelec, trzeba dużo lepszej koordynacji. Najpierw trzeba poćwiczyć donoszenie pokarmu do ust ręką.

ACH: I jest szansa, że wtedy ten etap bałaganu będzie krótszy po prostu?
MŚ: Oczywiście, że tak. Dlatego, że gdy dziecko wyćwiczy koordynację, to potem przejście na sztućce będzie dużo łatwiejsze niż przejście z etapu bezczynnych rąk (gdy dziecko jest karmione łyżką) do jedzenia sztućcami.
A co do samego bałaganu: jest stare powiedzenie, że dziecko jest albo czyste, albo szczęśliwe. I to jest prawda.