poniedziałek, 21 lutego 2011

moja dieta pod lupą

Mały skończył 7 miesięcy i nie je nic poza mlekiem. Przestałam się już spinać. Od czasu do czasu podtykam mu pod nos jedzenie i czekam.
Wykorzystuję ten czas, żeby przeanalizować swoją dietę. Bo chociaż zasadą BLW jest, że dziecko je to, co rodzice, to drugą zasadą jest też to, że rodzice jedzą zdrowo. To łatwe w sumie, jeśli ktoś lubi niedosolone ziemniaki;) Ale ja nie bardzo.



Przez tydzień więc gotowałam to, na co mam ochotę, a potem analizowałam to. Np.:

śniadanie - jogurt + dżem truskawkowy + prażone na maśle z miodem płatki owsiane - NIE NADAJE SIĘ (nabiał dopiero po 1 roku, miód też wykluczony, płatki trudno połknąć bez gryzienia)

II śniadanie - sałatka z buraczków z kuminem, słodką papryką, chili i pestkami słonecznika, pieczywo, pieczarki, ser, kiełki rzeżuchy - DO ZJEDZENIA CZĘŚCIOWO (pieczywo i pieczarki - ale pieczarki surowe, więc nie wiem; za to buraki mogłabym podać, a jednak jak wyobrażę sobie kuchnię i swoje ubrania w nowej różowej kolorystyce, co jest nieuniknione - to ciarki mi idą po plecach)

obiad - śledź pod szubą (śledź, cebula, jajko na twardo, burak, sos majonezowo-jogurtowy) + gorące ziemniaki - NIE JEST ŹLE (ziemniaki na pewno do zjedzenia)

inny obiad (na zdjęciu)
- kasza gryczana podsmażona z porem, czosnkiem i imbirem, z płatkami wędzonego łososia i gotowanym na parze brokułem - BROKUŁ WYBRONIŁ DANIE

kolacja - zupa-krem z dyni - BEZ ZASTRZEŻEŃ (zupa w wersji łagodnej, bez nadmiaru soli i przypraw, no i bez pestek)

W sumie: nie zanosi się na to, żeby BLW kosztować mnie miało sporo wyrzeczeń. Przynajmniej na tym pierwszym etapie, gdy dziecko więcej próbuje niż je.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Spróbuj gotować buraczki na parze, nie będą potem bardzo barwiły przy jedzeniu. Na pewno dużo mniej, niż buraczki gotowane w wodzie. :)

a_ch_ pisze...

Ooo, dzięki. Spróbuję na pewno. Chociaż ja nie gotuję buraków, tylko piekę - to chyba też mniej krwawią?

Anonimowy pisze...

Ja zaczęłam stosować BLW gdy mój syn skończył 7 miesięcy i całkowicie odmawiał pokarmów podawanych mu przeze mnie na łyżeczce. (Niedługo skończy 9 miesięcy.) Był tylko na moim mleku i zaczęłam się martwić. Teraz próbuję przełamać barierę psychiczną, żeby podawać mu to co my jemy oraz zaakceptować fakt, że on zjada tyle, ile chce. Idzie nam coraz lepiej, ale jednak ja dostosowuję naszą kuchnię do potrzeb małego, albo odkładam mu niewielką porcję z naszego gara, zanim przyprawię po naszemu. Ale muszę powiedzieć, że podaję mu pokarmy odważniej, bez tzw. wprowadzania. Kładę przed nim i patrzę co zje i na razie nic mu nie jest. Dostał też nabiał. Żółty ser jest obecnie dla niego ulubionym jedzonkiem. Chleb z dobrym masłem też. Przy pomocy chleba i makaronu mały wprowadził sobie gluten. Twaróg jest dla niego trudny do włożenia sobie do buzi. A czarne oliwki i ogórki kiszone robią furorę. Mięso i warzywa wcina wybiórczo. Uwielbia suszone śliwki. A niedawno dostał kiwi i zajada się nim, aż mu się uszy trzęsą. Ważna jest dla niego konsystencja, czyli kaszki i zupki to nie jedzenie, ale świetnie się paciają. Przed nami pomidory i ryby, ale jakoś mało się stresuję. Syn ma refluks, a odkąd stosujemy BLW nie ma problemu z wymiotami i ulewaniem. Ponad to unormowało mu się wydalanie. Ogólnie cierpliwość w cenie:)

Anonimowy pisze...

Nie wiem, jak z pieczonymi, tego to z kolei ja nigdy nie próbowałam. :) Ale może nie będzie źle, bo tak na logikę to istotny jest brak bezpośredniego kontaktu z wodą.

dzieckoziemi pisze...

My się na początku też z mężem "cykaliśmy", podawaliśmy pojedynczo, w odstępach iluś-tam dni, zgodnie ze schematem żywienia. Ale odpuściliśmy już. Antek ma niecałe 6,5 miesiąca, jadł już całe jajko (tak, białko też), mandarynkę, pomidora, banana. Nic mu kompletnie nie jest, cieszy się jedzeniem i kupki coraz bardziej zapełnione resztkami, czyli - zjada to, naprawdę. :) Choć też mam wrażenie, że głównie to rozgniata i rozmazuje sobie po policzku i czole. :P

mama pisze...

Z tym jogurtem i miodem to teoria. I jak każda teoria nie zawsze się sprawdza - moje starsze dzieci jadły zarówno jogurty naturalne (bez cukrowe) jak i miód prze ukończeniem roku. Alergii nie mają i uwielbiają przetwory mleczne (szczególnie samo mleko i jogurt naturalny).
Czasem warto spróbować dać odrobinę mimo innych ogólnych zaleceń medycznych ;)

Anonimowy pisze...

http://www.ochoroba.pl/artykuly/1311-miod-nie-dla-niemowlat
Z miodem nie chodzi o alergię, tylko o bakterie.