Na fanpage, co jakiś czas wraca jak bumerang pytanie na temat
wyboru odpowiedniego krzesełka.
Pierwsza rzecz, jaka zawsze mnie drażniła
to nazwa. W końcu BLW zakłada, że dziecko samo się karmi, a więc je i to
krzesełko nie bardzo powinno być "meblem do karmienia" ;)
Sama zafascynowana cudownym sprzętem
dziecięcym na samym początku zaliczyłam wpadkę. Dziecko otrzymało od babci
prezent w postaci gotówki na zakup odpowiedniego sprzętu.
Zachęcona dobrymi recenzjami, solidnym i atrakcyjnym
wyglądem postawiłam na Baby Desing, o dokładnie taki
Krzesełko zostało kupione dużo wcześniej zanim dziecko usiadło, a
jako, że zgodnie z mocnym postanowieniem o rozszerzeniu diety po 6 miesiącu i
nie słuchaniu dobrych rad, mebel został wstawiony w kąt i czekał na lepsze
czasy.
Aż nadszedł pamiętny dzień kiedy dziecko
sięgnęło do talerza rodzica i postanowiłam, że czas wypróbować nabytek.
Krzesełko okazało się być w naszym przypadku niewypałem. Masa zakamarków, w
które jedzenie wpadało, ciężka tacka a do tego na tak dziwnej wysokości, że 6
miesięczniak miał ją pod samą brodą. Zniechęcona postawiłam w kąt i zaczęłam
sadzać dziecko na kolanach.
Z czasem dla wygody rozkładałam na łóżku
folię lub ręcznik, stawiałam talerz a przed nim sadzałam dziecko samej siadając
na przeciw. Dobry ruch, bo dziecko próbowało nowych smaków obserwując jak ja
sama jem- oczywiście na początku rękami. Dopóki dziecię stołowało się jeden raz
dziennie wystarczyło.
Pewnego dnia kiedy to zabrakło nam czegoś
co było do dostania w Ikea ruszyliśmy na zakupy. Pora obiadowa zastała nas w
trakcie wyprawy, więc po szybkiej decyzji stanęło na tym, że zjemy coś na
miejscu. Dziecko otrzymało zestaw warzyw gotowanych. Na początku jadło na
kolanach, ale gdy wypatrzyłam krzesełka stwierdziłam, że spróbować można. I to
był strzał w dziesiątkę.
Oczywiście chodzi tu o polecane przez
wielu krzesełko Antilop.
Tacka znajdowała się na idealnej wręcz wysokości, krzesełko wydało
się być bardzo stabilne, a sposób w jakim dało się oczyścić je z resztek
jedzenia przypominał marzenie :)
No i plusem była cena. Koszt krzesełka to
50 zł bez 1 gr, a tacka to kwestia 15 zł. 65 zł i mamy zestaw, który spokojnie
obsłuży nie jedno dziecko. (Aż nie chce mi się myśleć ile wydaliśmy na to
pierwsze, ale jak wiadomo człowiek uczy się na błędach.)
Z zakupów tego dnia wróciliśmy z produktem
którego na liście nie było, ale nigdy tego nie żałowałam.
Co istotne po zaakceptowaniu talerzy i
odmontowaniu tacki krzesło pasuje do większość standardowych stołów. A to
wielki plus.
Pasy w naszym przypadku okazały się
niepotrzebne i zostały zdjęte. Zapięte dziecko robiło wszystko żeby się
uwolnić, więc dodatkowo były zagrożeniem. A wiadomo, że dziecka w foteliku
samego się nie zostawia, gdyby ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości.
Takie są moje doświadczenia.
A w skrócie na co zwracać uwagę?
- na wysokość tacki- nie może być pod szyją
malucha; dostęp do jedzenia musi być swobodny
- łatwość czyszczenia- zakładamy, że dziecko całe
życie nie będzie na gotowanej marchewce i brokule, które stosunkowo łatwo
jest usunąć; krzesło musi być z takiego materiału, żeby bez problemu szło
z niego zmyć sos pomidorowy czy curry
- stabilność- to nie ulega żadnej wątpliwości; Antilop
na nogi na klik i odpowiedni rozstaw
- prostota- im mniej bajerów, tym mniej rzeczy
które mogą się popsuć
A Wy czym
kierowaliście się przy wyborze krzesełka?
6 komentarzy:
Mam to Ikeowe krzesełko, szukałam czegoś lekkiego i z możliwością łatwego wyczyszczenia, czytałam różne recenzje na temat tego krzesełka, po czym postanowiłam zabrać córkę do sklepu i wsadzić ją, by zobaczyć jak się będzie zachowywała. W ostateczności krzesełko pojechało z nami do domu:) Jest naprawdę super, po posiłku wstawiam je pod prysznic i na kolejny posiłek już jest czyste:)
też je lubię, ale mam cykora, że takie płytkie jest i nie mamy tacki, nie wiedziałam, że można dokupić, więc Franio je ze stołu, do którego krzesełko pięknie się dopasowuje.
jak najbardziej tacka jest do dokupienia.
Jeśli chodzi o głębokośc jest idealna. Pamiętajmy, że krzesełko jest do jedzenia a nie zabawy. dziecko końcu jeść, to wyciągamy i po krzyku.
u nas, jak to przy pierwszym dziecku, postawiłam na wypas i zakupiłam Chicco Polly, jest okej, ale drugi raz bym go nie kupiła, straszne koromysło, ciężkie i z trudem się je przesuwa pomimo kółek,no i dopiero od pewnego czasu tacka jest na wysokości odpowiedniej dla mojej córki ( 1,5 roku). Pewnie je sprzedam i dla następnego dziecia zakupię Ikeowskie, bo bardzo mi ono pasuje ( rodzice moi je mają:)
A ja mam chicco polly i jestem bardzo zadowolona. Tacka jest na idealnej wysokości, dobrze się myje a Synek bardzo chętnie w nim siedzi. Na początku dostawał różne gotowane warzywa i owoce prosto na tackę i sobie radził. Teraz ma roczek i je z talerzyka. Często wyciągamy tackę i je z nami przy stole. Wysokość jest ok.
Każde dziecko powinno mieć swoje miejsce przy stole, a na pewno będzie chętnie jadło :)
Prześlij komentarz