Jak co roku pod koniec listopada zaczynam się zastanawiać nad świątecznym menu. W zeszłym roku poszło gładko, bo 8 miesięczna wtedy Lusia zajadała się pierogami, rybą w sosie "po grecku", piła barszcz i kompot z suszu a na deser wcinała zastraszające ilości mandarynek (i o dziwo nic jej nie było). W tym roku ten sam dylemat tyle, że menu musi być już całe "pro lusiowe", bo nie mam zamiaru kryć się po kątach i sama zajadać przysmaki ;)
Zanim zacznie się przedświąteczny szał, to w Gdańsku organizuję pierwsze spotkanie grupy sympatyków BLW. Tematyka jak najbardziej przedświąteczna. Bardzo jestem ciekawa co wyjdzie z tej burzy mózgów, jakie refleksje okołoświąteczne będą mieć uczestnicy (oprócz oczywiście niezrozumienia otoczenia) i z jakimi własnymi przepisami przybędą.
A ja? Zgłębiam czeluści Internetu w poszukiwaniu przepisów z których zawsze korzystam.
Wyjątkiem będzie wegańskie ciasto dyniowo-kokosowe (obiecuję podzielić się przepisem jak tylko je upiekę) z bloga Małgorzaty, która jest mamą małych alergiczek i bardzo twórczą kobietą.
A jakie u Was dania zagoszczą na Wigilijnym stole? Myślę, że to on w głównej mierze spędza nam sen z powiek, bo z reguły królują na nim bardzo ciężkie potrawy.
Przed spotkaniem wyszukiwałam w sieci informacji na temat smakołyków i oczywiście w jednym z artykułów przeczytałam, że dzieci jedzą tylko parówki i słodycze ;)
I co myślicie o grzybach, kiszonej kapuście i grochu??