Jak było? Fantastycznie! Jedyne co się nasuwa to "szkoda, że tak krótko".
Po spotkaniu dla doradców czuć miły niedosyt, a w drodze powrotnej w przerwach na brykanie dziecka w głowie analizowałam każdą wypowiedź, każde nowe spojrzenie i nową myśl.
Jako praktyk wiele rzeczy nie było dla mnie nowością. A część pytań było dla mnie oczywistością.
Ale na spotkaniu dowiedziałam się jednej podstawowej rzeczy, na której zależało mi najbardziej, a mianowicie jak się ma BLW do dzieci karmionych butelką. Moje dziecię piersiowe, więc temat mi obcy, ale jakże interesujący.
I w związku z tym w mojej pamięci utkwiła taka wypowiedź (,której oczywiście nie zacytuję, a postaram się jedynie przekazać ogólny sens)...
Skoro WHO zaznacza, że pokarm matki dla dziecka jest najlepszy i tenże pokarm starcza dziecku do 6 miesiąca jako jedyny, to jak się ma z dziećmi karmionymi mlekiem modyfikowanym? Przecież WHO nic nie mówi o tym w żadnym zaleceniu. A skoro MM jest zastępnikiem- nieidealnym , ale koniecznym, to powinno się je traktować jak mleko matki.
I kiedy to usłyszałam pomyślałam, że w swojej prostocie i oczywistości jest to genialne!
Tylko w takim razie po co "wszyscy mądrzy ludzie" kombinują i ustalają tabelki, które mówią co innego?
Przecież nie przekona się układu pokarmowego dziecka- "słuchaj stary, skoro karmimy cię inaczej, to znaczy, że już dojrzałeś do czegoś innego niż mleko"... Raczej nie...