Dzisiaj pani Marta Ślifirska odpowie na pytanie:
CZY 6-MIESIĘCZNE DZIECKO JEST GOTOWE NA BLW?
MŚ: Jest gotowe. Dlatego, że potrafi doprowadzić rękę do ust. Mówiąc "jeść samodzielnie" mamy oczywiście na myśli jedzenie rączkami. Rodzice czasem skarżą się, że ich dziecko wszystko wkłada do ust. Robi to dlatego, że usta są najbardziej wrażliwą czuciowo okolicą ciała i dziecko chętnie poznaje świat ustami. Już w okresie płodowym jest to okolica, która jako pierwsza uzyskuje czucie m. in. po to, żeby później, po urodzeniu, dziecko mogło łatwo znaleźć pierś mamy. Jeżeli dziecko potrafi doprowadzić ręce do ust i potrafi już chwycić jakiś przedmiot, na razie całą dłonią, bo tak wygląda chwyt w wieku 6 miesięcy, to znaczy, że jest gotowe do tego, żeby spróbować jedzenia. Oczywiście, na początku ono się nie naje (dlatego nadal powinno dostawać dotychczasowe posiłki mleczne). Popróbuje, potrzyma w buzi i wypluje, albo wypluje od razu, ale ma już kontakt z pożywieniem, ma już kontakt z różnymi smakami i ćwiczy koordynację ręka - oko.
U każdego dziecka to może przyjść w różnym czasie. Mówiąc o dzieciach 6-miesięcznych, mówimy o przeciętnej. Bywają dzieci młodsze, które już sobie z tym radzą, a bywa, że dziecko dopiero mając 10, 11 miesięcy jest na to gotowe.
ACH: Czyli trzeba obserwować swoje dziecko...
MŚ: ... i podążać za nim. Tak. Bo normy rozwojowe dotyczą przeciętnej. To, że jakieś dziecko rozwija się troszeczkę wolniej, wcale nie znaczy, że jakość jego rozwoju jest gorsza. Ważna jest bowiem jakość ruchu, czyli czy te ruchy, które dziecko wykonuje, są prawidłowe. Nie patrzmy więc na ilość, tempo, czas, w którym dzieci nabywają pewnych umiejętności, a na ich jakość. Dzieci, które rozwijają się wolniej wcale nie muszą być „opóźnione” w rozwoju. Tempo rozwoju jest w głównej mierze uwarunkowane genetycznie. Zawsze warto popytać w rodzinie: jak my się rozwijaliśmy, jak nasi rodzice. I to może rozwiać wiele niepokojów.
ACH: Czyli jeśli widzimy, że dziecko 6-miesięczne nie jest w pełni gotowe, żeby jeść samodzielnie, to nie powinno nas to niepokoić.
MŚ: Nie. I nie zmuszajmy dziecka. Niech bierze w rączkę, niech rozgniata pożywienie. Niech ma takie doświadczenia. Przez wszystkie doświadczenia dziecko powinno przejść, bo wszystko, co jest naturalne dla niego, jest mu potrzebne.
Blog inspirowany książką "Bobas Lubi Wybór" i BLW - metodą na rozszerzanie diety dziecka bez przemocy.
czwartek, 28 kwietnia 2011
wtorek, 26 kwietnia 2011
fizjoterapeutka o BLW, cz. 2
Wrzucam kolejny fragment mojej rozmowy z fizjoterapeutką niemowląt, panią Martą Ślifirską. Tym razem rozmawiamy o rzeczy, która bardzo była dla mnie istotna na początku stosowania BLW, czyli gdy Mały miał 6 miesięcy - o tym, jak go sadzać do jedzenia. Może ktoś z Was jest teraz na tym etapie?
Całość rozmowy już po długim weekendzie ukaże się w portalu dziecisawazne.pl. Już teraz zapraszam!
A tutaj pierwsza część dla przypomnienia.
SAMODZIELNE JEDZENIE A POZYCJA SIEDZĄCA
MŚ: Jedyną kwestią, nad którą się zastanawiam jest siedzenie. Autorki piszą, że możemy wprowadzać stałe pokarmy u dzieci w wieku mniej więcej 6 miesięcy i dziecko powinno przy tym siedzieć prosto. Ale wiek sześciu miesięcy nie jest wiekiem, kiedy dziecko siedzi prosto! W tym wieku siedzą jedynie te dzieci, które dorośli sadzają sądząc, że tak trzeba, a nie powinni tego robić! Równowagę w siadzie dziecko uzyskuje między 10. a 12. miesiącem życia, w tym też czasie siada samodzielnie. I teraz: jak pogodzić jedno z drugim, żeby nie przeskoczyć tego etapu kiedy dziecko jest już zainteresowane jedzeniem i chce jeść, a równocześnie nie obciążać go zbytnio pozycją siedzącą, na którą nie jest gotowe. Autorki kilka razy mówią, że niektóre dzieci może będą potrzebowały pomocy w siadzie. W innym miejscu mówią, żeby ułożyć zrolowane ręczniki czy kocyki i podeprzeć dziecko. Czasem mówią, że możemy mieć je u siebie na kolanach podczas posiłków. Ale jednocześnie bardzo wyraźnie zaznaczają, że nie powinno być odchylone w tył, żeby pokarm nie trafiał na tylną ścianę gardła, bo to grozi zakrztuszeniem. Kiedy dziecko jest pionowo, to wtedy pokarm spływa po przedniej ścianie gardła i dziecko ma odruch odkasływania i może się samo pozbyć tego, co byłoby groźne. Widzę następujące rozwiązanie: dopóki dziecko nie zacznie samo siadać z leżenia (przez obrót na brzuch, podniesienie się na czworaki i skręt miednicy w prawo lub w lewo), powinniśmy zawsze dzieci podpierać. I wtedy, nawet jeżeli dziecko odchyli się 10-15 stopni od pionu plecami, to nadal głowa i szyja będą w pionie, bo dziecko będzie patrzyło na to, co chce zjeść i to nie powinno być zagrożeniem. Najlepiej więc sadzać je u siebie na kolanach, bo wówczas ma najlepsze podparcie. A jeżeli dziecko nie chce siedzieć na kolanach bądź jest nam z tym niewygodnie, to możemy, jeżeli dziecko to akceptuje, sadzać je w specjalnym krzesełku - ale zawsze podparte.
ACH: W takim krzesełku do karmienia?
MŚ: Tak. Na pewno nie w krzesełku samochodowym, bo tam jest za bardzo odchylone w tył. I sadzajmy je wyłącznie na czas posiłku! W żadnej innej sytuacji nie powinno być przez nas sadzane. Usiądzie samodzielnie, gdy będzie na to gotowe.
Całość rozmowy już po długim weekendzie ukaże się w portalu dziecisawazne.pl. Już teraz zapraszam!
A tutaj pierwsza część dla przypomnienia.
SAMODZIELNE JEDZENIE A POZYCJA SIEDZĄCA
MŚ: Jedyną kwestią, nad którą się zastanawiam jest siedzenie. Autorki piszą, że możemy wprowadzać stałe pokarmy u dzieci w wieku mniej więcej 6 miesięcy i dziecko powinno przy tym siedzieć prosto. Ale wiek sześciu miesięcy nie jest wiekiem, kiedy dziecko siedzi prosto! W tym wieku siedzą jedynie te dzieci, które dorośli sadzają sądząc, że tak trzeba, a nie powinni tego robić! Równowagę w siadzie dziecko uzyskuje między 10. a 12. miesiącem życia, w tym też czasie siada samodzielnie. I teraz: jak pogodzić jedno z drugim, żeby nie przeskoczyć tego etapu kiedy dziecko jest już zainteresowane jedzeniem i chce jeść, a równocześnie nie obciążać go zbytnio pozycją siedzącą, na którą nie jest gotowe. Autorki kilka razy mówią, że niektóre dzieci może będą potrzebowały pomocy w siadzie. W innym miejscu mówią, żeby ułożyć zrolowane ręczniki czy kocyki i podeprzeć dziecko. Czasem mówią, że możemy mieć je u siebie na kolanach podczas posiłków. Ale jednocześnie bardzo wyraźnie zaznaczają, że nie powinno być odchylone w tył, żeby pokarm nie trafiał na tylną ścianę gardła, bo to grozi zakrztuszeniem. Kiedy dziecko jest pionowo, to wtedy pokarm spływa po przedniej ścianie gardła i dziecko ma odruch odkasływania i może się samo pozbyć tego, co byłoby groźne. Widzę następujące rozwiązanie: dopóki dziecko nie zacznie samo siadać z leżenia (przez obrót na brzuch, podniesienie się na czworaki i skręt miednicy w prawo lub w lewo), powinniśmy zawsze dzieci podpierać. I wtedy, nawet jeżeli dziecko odchyli się 10-15 stopni od pionu plecami, to nadal głowa i szyja będą w pionie, bo dziecko będzie patrzyło na to, co chce zjeść i to nie powinno być zagrożeniem. Najlepiej więc sadzać je u siebie na kolanach, bo wówczas ma najlepsze podparcie. A jeżeli dziecko nie chce siedzieć na kolanach bądź jest nam z tym niewygodnie, to możemy, jeżeli dziecko to akceptuje, sadzać je w specjalnym krzesełku - ale zawsze podparte.
ACH: W takim krzesełku do karmienia?
MŚ: Tak. Na pewno nie w krzesełku samochodowym, bo tam jest za bardzo odchylone w tył. I sadzajmy je wyłącznie na czas posiłku! W żadnej innej sytuacji nie powinno być przez nas sadzane. Usiądzie samodzielnie, gdy będzie na to gotowe.
piątek, 22 kwietnia 2011
moja piramida żywieniowa
9 miesięcy. Pora podejść do sprawy bardziej systematycznie. Odpowiedzialność leży w końcu po stronie rodzica. Dostarczam na stół różnych rzeczy, a Mały sięga samodzielnie po coraz szerszy asortyment, w tym mięso (mówię: sięga, w dalszym ciągu nie mówię: je), więc myślę coraz więcej o tym, żeby podać coś sensownego do wyboru w czasie śniadania, obiadu, kolacji. Do pomocy zrobiłam sobie uproszczoną piramidę żywieniową. Ten koślawy rysunek jest sporządzony dokładnie na podstawie rad z książki "Bobas lubi wybór". Jest to uproszczona piramida - łatwa do zapamiętania i stosowania, a przy tym mam pewność, że dobrze skomponowana pod względem proporcji. Wisi u mnie na lodówce, gdybym jednak zapomniała ;)
Logika jest taka (dla przypomnienia dla tych, co czytali i dla wyjaśnienia dla tych, co nie czytali jeszcze Bobasa): dziennie powinno się zjeść pożywienie z 5 grup w określonych proporcjach, przy czym wielkość porcji określa wielkość własnej dłoni. Oczywiście, na razie dłonie i porcje mnie nie interesują, bo Mały jeszcze nie je - to przyjdzie pewnie po skończeniu roku. Teraz pilnuję tego, żeby mógł wybierać sobie z różnych grup po trochu. No i według tych zasad układam naszą rodzinną dietę ;) Już czujemy się zdrowiej!
Na obrazku: warzywa, owoce, ryby i mięso, makaron reprezentuje zboża, mleko w butelce, orzeszek ziemny czyli oliwy i orzechy.
Logika jest taka (dla przypomnienia dla tych, co czytali i dla wyjaśnienia dla tych, co nie czytali jeszcze Bobasa): dziennie powinno się zjeść pożywienie z 5 grup w określonych proporcjach, przy czym wielkość porcji określa wielkość własnej dłoni. Oczywiście, na razie dłonie i porcje mnie nie interesują, bo Mały jeszcze nie je - to przyjdzie pewnie po skończeniu roku. Teraz pilnuję tego, żeby mógł wybierać sobie z różnych grup po trochu. No i według tych zasad układam naszą rodzinną dietę ;) Już czujemy się zdrowiej!
Na obrazku: warzywa, owoce, ryby i mięso, makaron reprezentuje zboża, mleko w butelce, orzeszek ziemny czyli oliwy i orzechy.
rozsprzedaż książki - ceny promocyjne u Mamani
Wrzucam informację o rozsprzedaży pierwszej edycji "Bobasa" - zostało kilka sztuk i można je nabyć po okazyjnej cenie. Więcej info tu: http://www.mamania.pl/ksiazki/bobas-lubi-wybor,5
Subskrybuj:
Posty (Atom)