Takie pytanie zadała mi koleżanka.
I konsternacja, bo co ja właściwie młodej daję na śniadanie ;)
Wziąwszy pod uwagę, że po przebudzeniu rano około godziny grzejemy się w łóżku i karmimy to śniadania wyglądają u nas dość spontanicznie, a mianowicie wchodzę do kuchni, otwieram lodówkę, otwieram szafkę i tworzę ;)
Lusia na śniadania dostaje pieczywo z masłem, kawałkiem swojskiej wędliny, ogórkiem, pomidorem, twarogiem, żółtym serem itp. Albo jajecznicę, czasem kaszę gryczaną z masłem i twarogiem, lubimy też owsiankę na gęsto z owocami (do płatków dodaję łyżkę lub dwie zmielonych płatków- mój patent na gęstą owsiankę ;) ), kiedy mąż ma wolne robię kaszę jaglaną z jabłkiem, bo ja nie bardzo przepadam za nią.
Choć najbardziej lubię placuszki. Placuszki na naszym stole królują nader często.
Placuszki na jogurcie, serku homogenizowanym, ricotta, z jajkami (jeśli mi się chce to robię wersję puszystą- osobno ubijam białka) i mąkami różnistymi- pszenna, żytnia, orkiszowa, owsiana, jaglana, ryżowa, pełnoziarnista, jaka tylko wpadnie w rękę w momencie tworzenia. Do tego sok owocowy, owoce, warzywa, koncentrat pomidorowy, zioła...
A co robię kiedy się spieszę albo mam pustą lodówkę?
Sięgam po koło ratunkowe- wafle ryżowe lub chrupki kukurydziane. Dzieci papkowe na śniadanie dostają kaszkę lub kleik, więc i moje czasem zje w ramach posiłku. Suche popija wodą lub mlekiem maminym i już ;)